niedziela, 5 lutego 2017

Requiem dla psychopaty

Shot +18



Bądź moim, mój aniele. Niewinny, nieświadomy niebezpiecznego świata w jakim żyjesz. Daj mi tę nadzieję i zostań ze mną.

Wiesz co cię czeka. Zauważyłeś to już, gdy zatrzymałeś się na ulicy z nadzieją na chwilę ulotnej ulgi. Zapraszając mnie do samochodu wzrokiem świdrowałeś całe moje ciało. Mimo nie przyjemnego mrowienia spojrzałam w twe oczy pełne pożądania. Wzdrygnąłeś się. Jednak z uwodzicielskim błyskiem ruszyłeś dalej w najmniej zatłoczoną stronę miasta.

Teraz leżysz przede mną. Wiesz, że popełniłeś błąd. I tak samo wiesz jak bardzo będzie cię on kosztował.
Bądź moim wybawieniem, mój aniele. Odpędzi złe myśli otaczające mnie z każdych stron.

Zobaczyłeś to od razu. Gdy tylko wszedłeś do tego magazynu i złapałeś mnie za rękę. Widziałeś moje żądze skierowane w twoją stronę. Jednak nie przewidziałeś moich planów względem ciebie.

Nie zauważyłeś plecaka przewieszonego przez moje ramię. Nie znałeś moich intencji. Nie zastanowiło Cię, czemu chodzę sama w ciemnościach zatłoczonego miasta.

Teraz przeklinasz sam siebie. Pozbawiony dumy klęczysz przede mną zupełnie nagi. Czerwone pręgi odznaczają się na twojej skórze wyznaczając szlak mych małych zabaw. Twoje załzawione oczy z nienawiścią patrzą na mnie.
Bądź moją śmiercią, mój aniele. Osądź mnie za grzechy,które popełniłam kochając to co robię.

W twojej głowie zginęłam już wiele razy, jednak, gdy tylko mrugnąłeś widziałeś mnie znów.

Wstałam tupiąc głośniej. Zacisnąłeś zęby czekając aż coś zrobię. Jednak tylko ucałowałam twoja poranioną skórę.

Nie możesz się mnie bać. Jeszcze nie.
Bądź moim pożądaniem mój aniele. Daj mi tę przyjemność i spraw bym krzyczała twoje imię.

Rozluźniłeś się pod dotykiem moich ust. Twoje mięśnie rysujące się pod siną skórą nie wydawały się już tak wyraziste. Nie podoba mi się to.

Uderzyłam dłonią w twoje plecy, a z twego gardła wyszedł bolesny krzyk. Tak. To właśnie chce słyszeć. Jest to jak muzyka dla moich uszu. Przyjemna, kojąca wszystkie moje nerwy. Sprawia, że czuję się błogo. Mam ochotę sprawić byś krzyczał jeszcze częściej.

Ale to już nie długo.

Bądź moim życiem, mój aniele. Spraw bym czuła, że żyje. A sam zgiń za moje postępki.

Sięgnęłam po czarną skórzaną obrożę. Delikatnie zapięłam klamrę na twojej szyi i uśmiechnęłam się. Gładziłam twoja twarz lekkimi ruchami dając ci złudne nadzieje na koniec twego cierpienia.

Mocnym ruchem uderzyłam twój policzek zostawiając czerwony ślad. Złapałam za smycz i uprzednio spinając ją do obroży odprowadziłam cię do mojego krzesła.
Bądź moją niewinnością, mój aniele. Ratuj ode mnie wszystko co nie skalane grzechem i złem.

Lekko przestawiłam ci stopę do twarzy. Wiedziałeś co masz robić. Z oddaniem lizałeś każdy centymetr mojej skóry. Moje oczy obserwowały każdy twój ruch.

Wiedziałeś, że jeden zły ruch, a twe ciało skuli się w niewyobrażalnym bólu.

Odsunęłam się do ciebie. Wystarczy już.

Złapałam za twoją twarz patrząc na nią z dozą władzy i pożądania.

Ucałowałam twoje spierzchnięte usta i pozwoliłam ci się poprowadzić. Przygryzłeś lekko moje wargi ciągnąć za nie. Wtargnąłeś usilnie językiem tam gdzie nie powinieneś.

Zadrapałam twoja ranę sprawiając ci ból.

Pozwoliłeś sobie na za dużo. Wiesz, że czeka cię za to kara.

Bądź moim światłem i ciemnością, mój aniele. Poprowadzi mnie przez trudy i zabierz od zła, którym jestem.

Uderzyłam kilka razy biczem tworząc nowe czerwone pręgi. Nie chcę byś krwawił. Jeszcze nie i nie od tego.

Przyjąłeś karę usilnie powstrzymując krzyk rozpaczy. Jednak ja chciałam to usłyszeć.

Mocnym ruchem rozcięłam twoją skórę wsłuchując się w twój głos rozchodzący się w całym pomieszczeniu.

Zlizałam każdą kroplę twojej krwi zanim spłynęła dalej. Metaliczny smak zamglił me zmysły, jednak tylko chwilowo.

Bądź moją zabawą, mój aniele. Pozwól mi na igraszki, a sam czekaj tak długo, aż nie uspokoję swojej żądzy.

Mocnym kopnięciem sprawiłam, że położyłeś się na brzuchu. Złapałam za jeden z wibratorów i bez słowa wcisnęłam go w ciebie.

Krzyknąłeś czując jak rozrywa cię od środka. Z twoich oczu popłynęły łzy, a z gardła głuchy jęk. Chciałeś umrzeć, jednak wiedziałeś, że tak szybko to nie nastąpi.

Poruszyłam lekko ręką, by usłyszeć znowu twój zbolały głos. W krzyku wciskałam i wysuwałam z ciebie urządzenie, a twoja krew łagodziła ból. Jednak tylko nieznacznie.

Gdy mi się znudziło odrzuciłam na bok wibrator i sięgnęłam po kulki. Włożyłam najpierw jedną, później drugą, a na koniec trzecią. Zacisnąłeś mocno wargi nie chcąc dać mi satysfakcji.

Nie nauczyłeś się, że ja dostaje to czego chce. Na przekór wszystkiemu i wszystkim chciałeś pozbierać resztki swojej dumy i pokazać, że jednak coś znaczysz.

Nie rozśmieszaj mnie!

Bądź moją złością, mój aniele. Powstrzymaj mnie od popełnienia błędu, albo popełnij go razem ze mną. To ty wybierasz to, czego dokonam.

Warknęłam i złapałam za bicz. Śmiejąc się głośno uderzałam o twoje ciało pozostawiając po sobie fioletowe ślady.

Twój głos roznosił się w każdym zakątku pomieszczenia, jednak nikt poza nim cię nie słyszał. Tutaj byliśmy tylko ty i ja. Ty- moja ukochana zabawka i ja- twoja ukochana pani.

Odrzuciłam bicz i podeszłam w stronę swojego plecaka. Z niego wyciągnęłam lśniący nóż. Gdy się odwróciłam klęczałeś i patrzyłeś w moją stronę. Malujące się w twoich oczach przerażenie sprawiło, że mój uśmiech tylko się powiększył.

Podeszłam do ciebie ponownie śmiejąc się gardłowo i kopnęłam cię w brzuch. Raz, drugi, trzeci. Gdy zabrakło ci sił upadłeś na brudną od krwi podłogę.
Krzycz moje imię, mój aniele. Wygłaszaj je jak święte i udowodnij innym jak ważne ono jest. Niech każdy je zna i czci jak boskie.

Kolejnym ruchem nogi przewróciłam cię na plecy. Usiadłam wygodnie na twoich udach i zaczęłam pisać swoje imię nożem na twojej klatce piersiowej.

Wygląda prześlicznie, chce by każdy skrawek twojej skóry pokrywało moje imię!

Zaczęłam od szyi, stopniowo zniżałam się w dół. W końcu skończyłam sprawiając, że twoje ciało zapełniło się w jednym tylko słowie.

Ucałowałam twoje czoło i szepnęłam ci do ucha trzy słówka. Zaraz będzie koniec.

Bądź moją przyjemnością, mój aniele. Razem ze mną oddaj się temu co zakazane. Rób to. Rób to całą wieczność.

Lekko musnęłam twoje przyrodzenie pobudzając je trochę. Polizałam je i naśliniłam by po chwili wziąć je do buzi. Ssałam i przesuwałam po nim ręką aż poczułam jak twardnieje.

Nie musiałam nic więcej robić abyś był bardziej podniecony. Usiadłam nabijając się mocno. Wypełniłeś mnie cały. Aż po kres mych możliwości.

Twój zamglony wzrok obserwował nasze złączone ciała. A twój oddech stopniowo przyspieszał.

Nie chciałeś tego. Jednak ja nie muszę czekać na twoje pozwolenie. Już dawno zdałeś sobie sprawę, że jesteś wobec mnie bezradny.

Bądź moim oddaniem, mój aniele. Pilnuj, abym robiła to co powinnam i czekaj na mnie, a ja nie spocznę aż nie oddam się temu w pełni.

Poruszałam się coraz szybciej pojękując cicho. Zacisnęłam się na tobie dochodząc i odrzucając do tyłu głowę.

Nie spełniłeś się, jednak ty nie musisz. Złapałam za nóż i przysunęłam ci go do gardła. Wiedziałeś co się zaraz stanie, jednak mimo to twoje oczy rozszerzyły się z przerażenia.

Zamachnęłam się wbijając ci go w rękę. Krzyknąłeś głośno i załkałeś czując odrętwienie. wykrwawiasz się, długo nie będziesz żył. Jednak nie martw się. Ukrócę twe męki.

Albo sprawię ci jeszcze większy ból.

Bądź moim końcem, mój aniele. Zniknij razem ze mną i bądź ze mną. Na zawsze.

Wbiłam stal w twój brzuch. Rozcięłam go i odrzucając na bok nóż zanurzyłam rękę w tobie. Wyciągałam powoli wszystko co mi zaoferowałeś przyglądając się temu uważnie.

Nie wiem kiedy wydałeś z siebie ostatni oddech. Być może ten gest jest brakiem szacunku wobec ciebie.

Jednak pamiętaj, mój aniele. Byłeś jednym z lepszych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz